
Strach przed zmianą
On 30/07/2020 by Marta KilCoś jest nie tak, coś mnie uwiera, coś wymaga zmiany. Chcę wyjść ze strefy komfortu, chcę pokonać strach, chcę pozbyć się blokad.
Ech. Uczę się zmian, tak trudno mi to wychodzi.
Ale patrzę wokół i nie mogę się nadziwić, jak wiele zmian zaszło już w moim życiu – choćby przez ostatni rok. Właściwie to już od dawna się nie dziwię: zapomniałam; dopiero z dystansu to staje się niewiarygodne.
Szybko zapominamy, co dostaliśmy.
Wspominam zeszłoroczny kwiecień i myślę o tej drugiej w swoim życiu samotnej wycieczce w góry jak o przełomie: kiedy w książce „Jedz, módl się, kochaj” odkryłam inspirację do znalezienia w sobie Boga, kiedy to odkryłam w sobie miłość własną, kiedy to „na poziomie akceptacji” pozwoliłam na cuda (tu więcej) i kiedy poczułam Dom, prawdopodobnie pierwszy raz od kilku lat, w singielskim mieszkaniu.
Kilka tygodni później – a działo się to w drugiej połowie maja – do mojego serca, ukochanego przez siebie samą, otwartego i w innych najwidoczniej wibracjach, dotarła prawdziwa, cudowna miłość Drugiego Człowieka. I wtedy przyszedł też prawdziwy, tworzony przez doskonale połączoną parę, Dom.
Powiedziałam Mu kilka miesięcy wcześniej, zanim staliśmy się parą: „Czuję, że 2019 rok będzie dobrym rokiem, a co dopiero 2020…”. Odpowiedział: „I każdy kolejny”. Jeszcze nie wiedziałam, że za niego wyjdę i będę chciała dzielić z nim każdy nadchodzący rok. Ale już czułam, że idzie dobry czas. Nastawienie to duża część sukcesu, a niektórzy wierzą także w liczby. Bardzo pobieżnie zgłębiłam temat numerologii, ale i bez tego mogę stwierdzić, że 2020 brzmi czadowo. Spece od kosmosu i energii też mogliby Cię przekonać, że rok 2020 jest ważny ogółem dla ludzkości, dla Wszechświata. Coś tam się dzieje, coś tam się zmienia. Ja tym specem nie jestem. Ale czarować mogę!

Trochę zmian wyczarowałam
Po tych osobistych przełomach życie wypełniło się zmianami. Zdążyłam w tym roku m.in. niechcący schudnąć, wziąć ślub, zrezygnować z pracy i zrobić kilka dużych kroków w kierunku lepszego zdrowia: fizycznego, psychicznego i duchowego. Dla kogoś będzie to mało, jednak tkwiłam już trochę w stagnacji i w poczuciu, że czegoś mi do szczęścia brakuje. Jak dla mnie – dzieje się!
Większość z nas została zmuszona do zmian w połowie marca – za sprawą tzw. epidemii. Wszystko przewróciło się do góry nogami, wymuszając przynajmniej na chwilę zmianę stylu życia, sposobu spędzania wolnego czasu, zastanowienie się nad swoim zajęciem zarobkowym albo wykarmieniem rodziny, nad pędem, w jakim żyjemy. To wcale nie było łatwe, prawda? No, przyznam Ci, że decyzje o ślubie bez rodziców w czasie kwarantanny czy o złożeniu wypowiedzenia w nieźle płatnej pracy także łatwe nie były.
Lęk przed zmianą jest normalny
Tak to już jest, że poszukujemy bezpieczeństwa. Tego, co znamy. Przyzwyczajamy się. „Lepsze jest wrogiem dobrego”. OK, jeśli faktycznie to „dobre” jest dobre. Ale my często lubimy uparcie trzymać się czegoś ze strachu przed nowym – mimo że starego już dawno mamy ochotę się pozbyć. Niesatysfakcjonujący związek (tak a propos „chęci pozbycia się starego” 😀 😀 , opcjonalnie starej), toksyczni znajomi, praca odbierająca chęci do życia, szkodliwe nawyki. Znasz to? Jak wiele musi się wydarzyć, żeby pęknąć i w końcu podjąć stanowcze kroki?
Czasami dotyka nas choroba, która krzyczy głosem ciała: „Zadbaj o mnie!”, „Odpocznij!”, „Pij wodę!”, „Śpij!”. Czasami w jakiś pokrętny sposób doprowadzamy do stłuczki, żeby w końcu zmienić auto. Czasami osoby żyjące pod jednych dachem doprowadzają do skrajności (np. zdrady, na którą nikt nie miał ochoty), żeby w końcu podjąć decyzję o rozstaniu – na którą wcześniej nie mieli odwagi.
Ale są też te rzeczy, które niechcący robisz z dnia na dzień i nagle okazuje się, że wszystko jest inaczej. Rok temu nie wyobrażałam sobie mieszkania z psami. 3,5 roku temu, gdy rozpoczynałam kurs na prawo jazdy, nie mogłam uwierzyć, że będę płynnie prowadzić auto. Łatwo zapominamy o tym, że większość zmian może wymaga czasu, ale zwykle nie jest to czas ani stracony, ani wyczerpujący. Bo niektóre sprawy dzieją się małymi krokami – i są możliwe. Pomyśl o tym, jeśli chciałbyś podjąć jakiś długoterminowy cel, ale odstrasza Cię czas.
Kurs na prawo jazdy jest dla mnie sztandarowym przykładem – zaczynałam go z poczuciem, że nie potrafię totalnie nic. Ulica mnie przerażała. Zmieniłam instruktora, bo – chociaż pierwszy był w porządku, to i tak po czasie wyczułam jego zniecierpliwienie. Ale cierpliwie, małymi krokami, po dwóch nieudanych próbach (nie czternastu) zdałam ten egzamin. Czemu miałabym nie zdać innych życiowych egzaminów wymagających nakładu tygodni, miesięcy czy lat?

Z kolei niektóre zmiany dzieją się jak gdyby „przy okazji” – i to są może te sprawy, w których ufamy Bogu i życiu; w których przychodzą do nas szanse. Są takie magiczne sytuacje, na które warto się otworzyć.
A jeśli nie – stwórz sobie szansę
Moja okazja pojawiła się wraz ze złożeniem w maju wypowiedzenia umowy o pracę (a może już w tym szczęsno-nieszczęsnym marcu). Było w cholerę trudno, ale piszę o tym w osobnym poście. Szukam dla siebie zajęcia z dala od poprzednich miejsc i stanowisk; wręcz z dala od własnych utartych schematów. Wymaga to czasu i zmęczenia materiału, mimo że teoretycznie mam wakacje. Odkrywam siebie, wymyślam, próbuję. Pieniądze oczywiście nie wpływają już na konto. Nie wiem, czy coś z tego będzie. Ale wiesz co? Dziś przy myciu naczyń z zaangażowaniem rozkminiałam swoją sytuację życiowo-zawodową i w tym chaosie nagle zaśmiałam się i z wdzięcznością pomyślałam: „Jak to dobrze, że jest tak ciekawie!”
Nie zawsze jest tak słodko i optymistycznie, o nie! Ale to właśnie te chwile napędzają nas do działania, te przebłyski wiary w siebie, chęci zmiany, chęci posmakowania tego, co może okazać się strzałem w dziesiątkę! Momenty wyłamania z rutyny, z nudy, z życia, w którym myślisz:
To ja już będę tak do końca życia: „byle do weekendu”?!
Jeśli masz takie – doskonale! Może już za chwilę pojawi się Twoja okazja lub Twoja gotowość do ważnej decyzji. Nie twierdzę, że mamy ciągle po coś biec, ciągle coś łapać i gonić – wręcz marzy mi się inny świat. Przyznasz jednak, że zmiany zachodzą ciągle i nie uciekniemy przed nimi. Piękny przykład mamy pod reką, przed chwilą o nim pisałam. Jak wiele planów musieliśmy przełożyć, odwołać lub przekształtcić ze względu na kwarantannę? Śluby, wesela, urlopy, awanse, operacje. Nagle się okazało, że cały stres towarzyszący mi ze względu na ślub, sukienkę, wianek, tort, gości i przyjęcie w restauracji zostanie ograniczony do towarzystwa dwojga świadków i zabraniu jednego z nich do nas do domu na obiad. W sumie spoko 🙂
Świadkiem tym była moja siostra i to ona była naszym leśnym fotografem.
Jeśli więc my nie zainicjujemy zmiany, ona w końcu i tak nas dopadnie. Właściwie więc nie musisz się na nic decydować, Wszechświat sam podstawi Ci nogę albo pstryknie w nos 😉
Tak się wymądrzam, a sama jestem specjalistką od trzymania się tego, co znane i „wygodne”! Przerabiałam to nie raz. Chociażby mój wcześniejszy związek – trwał zbyt długo. Był przerywany rozstaniami i powrotami – już bez miłości. Nie chciałam być sama, bazowałam na resztkach przyjaźni i przyzwyczajeniu, choć oboje mieliśmy już dość tej relacji. W końcu doprowadziliśmy do traumatycznego zdarzenia, które jednoznacznie określiło, że to koniec. Wyobraź sobie jednak, że musiałam jeszcze rozpisać sobie plusy i minusy, żeby utwierdzić się w decyzji.
ALE.
Przełamuję ten schemat. Da się tego nauczyć! Jednym z efektów pracy nad moimi blokadami jest powstanie tego bloga. Nadal się boję 😉 Ale jestem i będę, bo nabrałam wiatru w żagle. Wyszłam z osławionej strefy komfortu i spełniam marzenia. Z całym ryzykiem.
W kolejnych postach przeczytasz więcej o moich zmianach – o schudnięciu, rezygnacji z pracy i innych.
Jeśli tu jesteś, podziel się swoją zmianą na ten rok! Pamiętaj – zarówno wielkie spontany, jak i małe kroki mogą czynić cuda. Bądź również uważny – okazje lubią czaić się za rogiem.
10 komentarzy
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Kalendarz
P | W | Ś | C | P | S | N |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 |
Miło się Ciebie czyta Martuś. Będę tu wpadać. Czekam na więcej i kibicuję. 😁🤗
Szalenie mi miło <3. To baaardzo ważne dla mnie, zwłaszcza przy debiucie :D. Zapraszam serdecznie 🙂
Czasami w życiu uparcie walczymy o rzeczy, ludzi i sprawy w wierze, że to ma sens. Że jeśli przecierpimy to i tamto to życie nam wynagrodzi. Że jeszcze będzie pięknie. Że ludzie, których kochamy w końcu odwzajemnią wszystko co od nas dostali. Że chleb przestanie nam spadać masłem w podłogę. I to prawda 😊 Prędzej czy później ale niekoniecznie z ludźmi, o których walczymy. Dobrze, jest spotkać w życiu swojego człowieka. Uczciwość, waleczne serce, bycie dobrym człowiekiem przynosi dobre skutki. Ciesze się, że jesteś szczęśliwa.
Dziękuję 🙂 Czasem walka przynosi skutki dopiero wtedy, gdy odpuścimy i damy się ponieść sercu 🙂
Wspaniałe Marta!!!
Wow, dziękuję!
Martusia z przyjemnością czytam twoje zmiany w życiu ciele i duchu 🙏🏻❤️Cudownie być świadkiem przemiany w szacunek i miłość do siebie i innych 😘małymi krokami ku wielkości wszechświata 🙏🏻🙏🏻🙏🏻🙏🏻Love ciebie❤️ Was oboje💕❤️
Dokładnie tak!!! <3
Ja przestalem patrzec w tyl I rozpatrywac co by bylo gdyby… Skupiam sie na kazdym dniu osobno, wyznaczam kilka malych celow ktore chce zrealizowac do konca roku I mam dwa wielkie na najblizsze lata. Nie rzucam sie z motyka na ksiezyc jak to mialo miejsce w przeszlosci I staram sie podchodzic do problemow na spokojnie.
Świetne podejście. Chociaż u mnie zawsze zdarzy się jakiś wyjątek od reguły… 😛
Może też nie rozkminiam, „co by było gdyby”, ale lubię czasem zerknąć do tyłu – głównie po to, by docenić, co mam teraz. Byle nie za często!
Dzięki za odwiedziny 🙂