Skip to content
  • Czas dobrych zmian
  • Dom
  • Zdrowie
  • Kartka z książki
  • A może wiersz?
  • Smutek też jest OK
  • O MNIE/KONTAKT
  • Strona główna
  • O mnie / Kontakt

Najnowsze wpisy

  • Miłość jest wtedy, gdy… 20/01/2021
  • Gdzie się podziałaś, Marto Kil? 07/12/2020
  • Książka „Siła stresu”. Czy warto przestać się stresować? 07/10/2020
  • Uzdrawiająca depresja, małe kroki i Twoje wewnętrzne dziecko 05/10/2020
  • Docenić różnorodność. Pory roku i cały ten chaos 2020 30/09/2020

Tagi

2020 akceptacja cuda energia kochać kolorowanka kreacja książka manifest obfitości marzenia matryca energetyczna miłość miłość do siebie modlitwa napięcie nastawienie nałóg niewystarczająco dobra odpuszczenie odzyskaj równowagę o życiu pasja plastyczne przyjemności pokochać siebie pole dance przełamać schemat samoakceptacja schudnąć sport strach przed zmianą sylwetka szczęście transformacja trening wdzięczność wiersz wiersze wolność wyjść ze strefy komfortu wyrażanie złości za gruba zmiana zmiana energii zmiany łamiemy schematy
Marta Kil - BlogOdkryj szczęście w prostocie i wyjątkowość w przeciętności. Zapraszam Cię do mojego świata słów i obrazów
  • Czas dobrych zmian
  • Dom
  • Zdrowie
  • Kartka z książki
  • A może wiersz?
  • Smutek też jest OK
  • O MNIE/KONTAKT

Najpopularniejsze posty

Jak schudłam, gdy przestałam się odchudzać. Część II

Jak schudłam, gdy przestałam się odchudzać. Część I

Czy warto trenować pole dance?

Jak rzucić pracę i nie zwariować. Odkryj siebie

Strach przed zmianą

tu i teraz
Czas dobrych zmian

Mit „tu i teraz”. Czy na pewno chcesz być mnichem?

On 18/09/2020 by Marta Kil

Medytacja, praktyka uważności, mindfulness, „Potęga teraźniejszości”, slow life. Jestem z tych, których interesują te tematy. W naszym zabieganym świecie mamy ochotę się zatrzymać i spowolnić uciekający czas. Uważność pomaga nam dostrzec piękno świata, ale również opanować nawyki. Ostatnio jednak zastanowiłam się głębiej nad tym oklepanym pojęciem „tu i teraz”. Jak z każdą praktyką bywa – usilne próby opanowania myśli, życia chwilą i walki ze sobą (o nie!) mogą nas prowadzić do poczucia winy. Czy faktycznie tak bardzo potrzebujemy nawracać się na teraźniejszość? Czy to jest potrzebne i do czego prowadzi? Jak to się ma do naszego świata dalekiego od klasztoru?

tu i teraz

STOP.

Smak kawy.

Słońce zagląda przez okno.

Cisza przeplatana odległą pracą kosiarki i westchnieniem psa leżącego obok.

Spokój.

Zatrzymanie.

Błogość.

tu i teraz

Tak, te chwile pełne smaku, w których jesteś obecny, są wyjątkowe. Przesmaczne. Nie myślisz o przeszłości, przyszłości, miejscu pracy ani Hawajach, jesteś tu i teraz.

Cudownie. Zatrzymać się, czuć całym sobą, że życie jest dobre. Że jest piękne.

Że nie ucieka między palcami.

Ale takie błogie wtopienie się w chwilę nie jest dostępne zbyt często. Jeśli czujesz rozczarowanie, że Ci się to nie udaje, że ciągle tylko o tym czytasz i zapominasz, że miałeś zwracać na to uwagę; a poza tym, że życie jest tak szybkie, więc uważność jest poza zasięgiem… to czytaj dalej. 🙂

Uderzyło mnie też, że skoro moje maksymalne przeżywanie obecnej chwili jest właściwe, to znaczy, że nie przesadzam w chwilach histerii lub euforii. Biorę całą gamę bólu mimo problemu niewielkich rozmiarów albo cieszę się na wyrost z niewielkich rzeczy. Bo skoro żyję „tu i teraz”, to bez znaczenia jest, że zaraz się uspokoję, czyż nie? Teraz mnie boli lub teraz skaczę pod chmury, więc chwila trwa!

Czy ja wiem?

No i trafiłam na banalne objawienie.

Z a w s z e jesteś tylko tu i teraz

Pewnie nie przez przypadek w tym okresie obejrzałam film Wilczogłodnej (cytowałam ją w poście o odchudzaniu).

Trochę rozkminki 🙂 . Najprostsze, co można powiedzieć na ten temat: jeżeli myślisz o przeszłości lub przyszłości, i tak jesteś w teraźniejszości. Nic magicznie nie przenosi Cię w czasie. Twoje myśli błądzą, ale Ty nadal jesteś tu i teraz.

To jest taka śmieszna, prosta prawda, która otwiera oczy, jeśli uległeś ciągłemu dążeniu do życia teraźniejszością i czujesz się z tego powodu winny – bo nie bardzo Ci wychodzi.

W filmiku jest też mowa o zamianie medytacji na stan medytatywny w codziennym funkcjonowaniu. Możemy starać się zauważać życie bez żadnego siadania w lotosie i odlatywania. Ja myślę, że to zależy – od Twoich potrzeb. Dla mnie moment ciszy, w której mogę przysiąść, zajrzeć do środka i skontaktować się z „czymś więcej” jest pomocny i ważny. Jeśli masz skłonność do rozbieganych myśli, do pędzenia i napięcia, raczej polecałabym codzienne znalezienie chwili dla swojego ducha. Niekoniecznie musisz przywiązywać się do pojęcia „medytacja”, ale na początku jakaś forma rytuału jest pomocna dla zakorzenienia nawyku. Żebyś pamiętał, że chciałeś to robić.

W bardziej skrajnych przypadkach zauważam w medytacji pułapkę odlotu nieprzystającego do naszego normalnego życia. Nie jestem przeciwna medytacji. Ale czasami można tak bardzo zanurzyć się w świecie duchowym, że powrót do ziemskich butów skutkuje mocnym uderzeniem. Zwłaszcza, jeśli czujesz, że uciekasz od życia.

MAGICZNE ODERWANIE OD RZECZYWISTOŚCI. I CO POTEM?

PUŁAPKI WARSZTATÓW

Zauważam po sobie i słyszę od innych ludzi, że zdarza im się wpadać w „pułapki warsztatów”. Na czym to polega? Chodzi mi o różne zloty, warsztaty, szkolenia w duchu ducha 😀 . Oczyszczające, uzdrawiające, napełniające miłością do wszystkiego. Medytacyjne, jogowe, rozwojowe. Nie wątpię, że wiele z nich przynosi świetne rezultaty. Jednak w trakcie intensywnych duchowych praktyk i kilkudniowych wyjść spoza swojego codziennego środowiska można być na lekkim haju, uskrzydlonym i pełnym wiary, a po powrocie napotkać ciężar i szarość zupełnie innej rzeczywistości.

Tak czasami bywa z urlopem – powrót do pracy to jak zderzenie z ciężarówką. A można to rozegrać trochę inaczej. I tu znowu – jak najbardziej jestem zwolenniczką kilkudniowych odcięć od obowiązków i podróżniczego zdystansowania (wspominałam o tym tutaj). Jednak jeśli jest to formą ucieczki od codziennej mordęgi, a po powrocie nie zamierzamy nic zmienić, to depresja i niemoc tylko przybierają na sile.

tu i teraz

Myślę, że ważne jest, by pozwolić sobie nie tylko na zmianę wewnętrzną, ale całej otaczającej nas energii. Więcej przeczytasz o tym za chwilę (w części o wronach 😛 ). Mój Marcin, pracując energetycznie z ludźmi, spotyka się z nimi w ich przestrzeni domowej, a nie w gabinecie. To w swoich przestrzeniach mamy najwięcej syfu. To miejsca, w których płaczemy i w których się kochamy, w których kłócimy się z rodziną i przeżywamy emocje przyniesione z pracy.

Jeśli z psa stałeś się wilkiem, nie możesz już mieszkać z pańciem i czekać na jedzenie. Jeśli chcesz być piękniejszym kwiatem niż dotychczas, zmień ziemię i nasłonecznienie.

NIE JESTEM PRZECIWNA WARSZTATOM, JEDNAK MYŚLĘ, ŻE WARTO:

  1. dawkować ilość takich wrażeń,
  2. sprawdzać wiedzę z warsztatów w domowych warunkach, tj. zweryfikować, czy to przyjmuje się na gruncie codzienności i regularnie praktykować,
  3. zaakceptować, że życie to nie dryfowanie na chmurce z bajki. Choć mogę się mylić – pamiętaj: nie wierz we wszystko, co piszą w internetach! 😛 😛

Żyjemy w warunkach odmiennych od mnichów bytujących w klasztorach. Oni prawdopodobnie mają więcej możliwości praktykowania tej nieustannej uważności. My natomiast żyjemy szybciej, pracujemy, prowadzimy auta, robimy zakupy w tłumie ludzi i pędzimy na spotkania. Marzę o tym, by było spokojniej – ale, jak mniemam, do kilku godzin dziennie spędzonych na modlitwie i medytacji jest nam na razie daleko.

Czy w ogóle chcielibyśmy tak żyć?

Nie frustruj się więc, gdy nie znajdujesz czasu na uważność w trakcie jednoczesnego smażenia kotletów, bujania kołyski, mycia naczyń i rozwieszania prania. Nie twierdzę, że mnisi niczego nie robią, jednak ich głównym celem życiowym jest właśnie duchowa wzniosłość. Naszym celem może być raczej połączenie tych dwóch sfer: materializmu i duchowości. Balansowanie. Znajdowanie formy zrównoważonej dla naszego środowiska.

Jeśli masz w planach zainspirować się czyjąś historią, proponuję, byś najpierw zastanowił się, czy jesteś gotów do zmiany warunków życia na warunki, w których funkcjonuje ten człowiek. 😀 Bo wiesz, jak to jest…

JEŚLI CHCESZ WEJŚĆ MIĘDZY WRONY, PRZEFARBUJ SIĘ NA CZARNO

Usłyszałam dzisiaj mądrą rzecz, którą obserwuję we własnym życiu. Czasem jest tak, że masz ochotę coś poważnie zmienić. W momencie, kiedy ta zmiana zaczyna z Tobą rezonować, Twoje otoczenie przestaje Ci pasować. Może być tak, że dosłownie masz ochotę wymienić szafę lub kolory ścian. Ponieważ właśnie przestawiasz się na nową matrycę, na nową energię (tutaj więcej). Pytanie, czy pozwolisz tej energii zrobić szum w Twoim życiu, czy jednak cofniesz się? …ponieważ nie chcesz wcale wymieniać wszystkich ubrań i malować ścian.

Czy to jest zrozumiałe?

Mam czasem taki „pyk”, że zaczynam widzieć siebie jako silną kobietę z klasą, potrafiającą zadbać o swój biznes, odważną i odpowiedzialną. Ten pyk sprawia, że – jeśli pracuję w domu – dosłownie wstaję, idę się uczesać i pomalować 😛 Zmieniam bluzę na ładny sweterek. Zaczynam myśleć o zakupach, bo przecież ta kobieta chciałaby nosić inne rzeczy.

…i pojawia się we mnie zgrzyt. Do tego wizerunku nie pasują moje wiecznie brudne trampki. Tak wygodnie spaceruje mi się z psami w bluzie i legginsach. Tak bym nie chciała przeżywać każdego odstającego kosmyka i nieskonałości na twarzy. Tak czuję się przywiązana do swojej naturalności i luzu, czy nie o to „walczyłam”?

No i właśnie.

Czy pozwolę zamanifestować się nowej wersji siebie, czy utknę w schemacie, który już przestał mi służyć?

Jak pisałam w moim drugim poście (punkt „Odpuść – nic nie musisz”), przerobiłam trochę w sobie, by nauczyć się wychodzić z domu bez makijażu i nie przejmować tak bardzo swoim wizerunkiem.

martakil.pl

Może jednak R Ó W N O W A G A leży gdzieś indziej?

Zaobserwuj – czy też tak masz? Czy wiesz, o co mi chodzi? Ile razy machnąłeś ręką, bo czegoś Ci się nie chciało, a ewidentnie prowadziło to do przełamania jakiegoś Twojego nieskutecznego przekonania, zużytego schematu, zakurzonego wzorca?

Gdzie jest prawda? Skoro coś Cię tam ciągnie, to może właśnie tego nowego masz spróbować? Może Twoją naturą nie jest wcale to, w czym jesteś dziś? A może JUŻ nie jest?

I tu nawet nie chodzi o zewnętrzne przeświadczenia, np. że kobieta z klasą musi chodzić w szpilkach albo coś podobnego. Bo przecież sama mówię o tym, by przełamywać schematy. Chodzi o coś takiego wewnętrznego – o coś, co czujemy sobą. Że jeśli wybiorę tę drugą matrycę, to chętnie zamienię trampki na inne buty lub przynajmniej zadbam, by zawsze były czyste. To płynie z wewnątrz, to wiąże się z dbałością o całokształt.

Chodzi o zachowanie własnej spójności w trakcie transformacji. To, co zewnętrzne, wcale nie musi Ci przeszkadzać w byciu spójnym (np. możesz łączyć naturalny wygląd z klasą i dobrym zarabianiem). Ale w momencie przestawienia umysłu na nową jakość, bardzo możliwe, że do zachowania spójności będą potrzebne inne zmiany. Jeśli ich nie pociągniesz – dopasujesz się z powrotem do poprzedniej jakości.

CHCESZ BYĆ MNICHEM BUDDYJSKIM CZY TUBYLCZYM SZCZĘŚCIARZEM?

Wróćmy do człowieka, którym się inspirujesz. Żeby on znalazł się tu, gdzie jest, dokonał tysiąc drobnych wyborów, sekunda po sekundzie. Słyszysz o bezdomnym, który stał się multimilionerem – czy to ściema, czy nie? Załóżmy, że nie – przecież to możliwe. Jak wiele kroków, ile zmian świadomości, ile decyzji podjął, by wykonać tak wielki przeskok? No właśnie, ile tam było przeskoków, a ile maleńkich kroczków?

Joe Vitale, autor wielu książek, w których opisuje m.in., jak z bezdomnego stał się milionerem

Ile znasz osób, które wyszły z nałogu? Pewnie niewiele – ale są. Ja znam. Bardzo blisko znam. I mam wrażenie, że to są osoby, które szybko działają i pozwalają sobie na zmiany w różnych przestrzeniach życia. Żeby wyjść z nałogu, pozwalasz odejść ludziom i miejscom. Zmieniasz sposób spędzania wolnego czasu i w ogóle styl życia.

Myślę więc, że bycie tubylczym szczęściarzem nie musi się wiązać z rygorem wielogodzinnych medytacji. Raczej z akceptacją tego, że wraz ze zmianą odpadają od nas rzeczy, zajęcia i osoby, które przestały nam robić dobrze – w tej nowej, uśmiechniętej odsłonie nas samych. W matrycy pomyślności 🙂 .

CZAR WSPOMNIEŃ I MARZEŃ

WSPOMNIENIA

Dryfując w tych rozkminach na temat „tu i teraz”, zdałam sobie sprawę, że wcale nie chcę rezygnować ze wspomnień. Jak ze wszystkim, i tutaj warto zachować zdrowy rozsądek. Ale sam przyznaj, ile radości daje Ci przypominanie sobie szalonych zdarzeń, niecodziennych przygód oraz akcji z imprez. Niezastąpiona rozrywka na spotkaniach towarzyskich. 😛 A już najlepiej smakują te wspomnienia, które w momencie ich przeżywania były trudne, uciążliwe i wkurwiające.

Zagubienie się na trasie, urlop w nieprzewidzianych warunkach, niezaplanowany survival, akcja z policją po pijaku, wejście do nie tego pociągu itd. Wspominasz to, co najbardziej zapamiętałeś – i to z przyjemnością! Nieadekwatną do tego, co wówczas przeżyłeś. No, może bliską odczuwanej uldze, kiedy to wszystko się skończyło.

M. in. dlatego też robimy zdjęcia. Lubię wspominać wyjazdy, koncerty, chodzenie na pole dance, czytać swoje stare wiersze… Z czasem nauczyłam się zamykać za sobą rozdziały i przechowuję mniej pamiątek – niszczę to, co już chcę zakończyć. Ale dużo moich spraw chcę pozostawić w pamięci.

Z Paprodziadem, koncert Łąki Łan, 2018.

Bardzo istotnym elementem, dla którego nie zamierzam rezygnować z myślowych powrotów do przeszłości, jest wdzięczność za rozwój.

Czasem uświadamiam sobie, jak wiele mam i jak wiele się zmieniło, gdy cofam się o kilka lat. Tak oczywiste dla nas dzisiaj rzeczy – dawniej były nieosiągalne.

W moim przypadku są to, na przykład: piękna relacja z mężem, wyrwanie się z jedzenioholizmu, zmiana stosunku do psów i połączenie pasji z pracą.

Ale nie wracaj do tyłu zbyt często. Mimo wszystko. Jest jeszcze życie do przeżycia 🙂

MARZENIA I CELE

To mnie też ostatnio bardzo zastanowiło:

  • jak mam żyć w teraźniejszości i jednocześnie myśleć o swoim rozwoju – celach, planach, marzeniach?

Jeśli masz na to odpowiedź, podziel się 🙂 . Cały dzisiejszy post wygląda jak zaprzeczenie idei życia tu i teraz, jednak wynika on raczej z moich obserwacji i luźnej rozkminy niż chęci bycia mądrzejszą od filozofów.

Może potraktowałam temat zbyt powierzchownie, a może te słowa stały się już tak oklepane, że zachciało mi się podważyć ich autorytet.

Druga rzecz, że można spojrzeć na czas nielinearnie i to jest coraz bardziej popularne podejście. Jeśli powiem, że w teraźniejszości jest zarówno przeszłość i przyszłość, to sprawa nabierze innego charakteru.

Nie jestem pewna, czy chcesz, abym rozwinęła ten temat 😀 … Tak czy inaczej, dryfowanie w przyszłości – choćby w afirmacjach i marzeniach – wpływa na teraźniejszość i odwrotnie.

Marząc, możesz oddziaływać na teraźniejszy dobrostan. Poprawić sobie samopoczucie. Możesz sprawić, że tu i teraz zacznie Ci się chcieć. Że tu i teraz podejmiesz decyzję.

O formułowaniu celów pisało wielu mądrzejszych ode mnie; ja przejmuję pogląd, że przydaje się elastyczność i brak ścisłego przywiązywania do efektów. Pewnie życie i tak zaprowadzi nas tam, gdzie mamy trafić. Ale po drodze – bawmy się dobrze!

Jak Ty czujesz się w tym temacie?

Nie namieszałam zbyt mocno? 😀 Zdaję sobie sprawę, że konstrukt słowny, będący bohaterem tej opowieści, został stworzony dla zgrabnego ujęcia tematu i może zanadto go spłyciłam. Tu i teraz. Uważność. Czyste bycie. Wdzięczność. Chwila.

Popadaj w te stany, są piękne. Najważniejsze jednak, by nie dać się kolejnej fiksacji w świecie, w którym na razie jeszcze biegniemy. Choć mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni 😉 Jeśli czas ucieka Ci między palcami – zastanów się, co możesz w swoim życiu zmienić, byś w każdym dniu odnajdował radość. Abyś wiecznie nie czekał do ostatniej minuty pracy, do weekendu, do świąt.

Życzę nam wszystkim możliwości życia według swojego tempa. Tego prawdziwego, nie narzuconego przez system.

Czy masz podobne doświadczenia w związku z chęcią bycia uważnym, tu i teraz? W związku z warsztatami, medytacją? Chętnie poznam inne stanowisko w sprawie, bo przecież poszukiwać można przez całe życie 🙂 .

tu i teraz
Share on Facebook
Facebook
Pin on Pinterest
Pinterest
Tweet about this on Twitter
Twitter
Tags: energia, joe vitale, łamiemy schematy, manifest obfitości, marzenia, matryca energetyczna, medytacja, mindfulness, mit tu i teraz, modlitwa, odzyskaj równowagę, pole dance, praktyka duchowa, przełamać schemat, pułapki oderwania od rzeczywistości, pułapki warsztatów, rozwój, schemat myślowy, slow life, spójność, stan medytatywny, szczęście, teraźniejszość, trans, transformacja, tu i teraz, ucieczka od rzeczywistości, uważność, warsztaty, wspomnienia, zmiana, zmiana energii

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

O MNIE/KONTAKT

Kalendarz

Marzec 2021
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
« Sty    

Najnowsze komentarze

  • Marta Kil o Jak schudłam, gdy przestałam się odchudzać. Część I
  • Aga o Jak schudłam, gdy przestałam się odchudzać. Część I
  • Marta Kil o Strach przed zmianą
  • Marta Kil o Tej ciszy po burzy
  • Marta Kil o Dzień kreatywności. Plastyczne przyjemności

Archiwum

Copyright Marta Kil - Blog 2021 | Theme by ThemeinProgress | Proudly powered by WordPress