
Alexander Lowen – „Radość”. Wyrażanie złości
On 11/08/2020 by Marta KilW serii wpisów „Kartka z książki” sięgam na półkę i losowo wybieram książkę, po czym otwieram ją w losowym miejscu. Opowiadam Ci, co ciekawego znalazłam na tej stronie i jak można to wykorzystać.
Jaka książka, jaki autor?
Alexander Lowen to twórca analizy bioenergetycznej. Jest to podejście terapeutyczne oparte na stwierdzeniu, że umysł i ciało są głęboko połączone. Napisane przez niego książki, które poruszają ten temat, to m.in.: „Duchowość ciała”, „Miłość, seks i serce”, „Depresja i ciało”, „Przyjemność”.
Ja wzięłam z półki „Radość” 🙂 .

Mój egzemplarz został wydany w 2019 roku w Warszawie, przez Wydawnictwo Czarna Owca.
Według Lowena, doświadczenia, które przeżywasz w ciągu całego życia – zwłaszcza te traumatyczne – pozostają w Twoim ciele i uwidoczniają się np. jako napięcia i blokady. Zależność jest również odwrotna – zmiany zachodzące w ciele odciskają się w Twoim umyśle. Obserwując swoje usztywnienia fizyczne lub przyjmowaną postawę, możesz dogrzebać się do blokad i mechanizmów obronnych stworzonych jeszcze w dzieciństwie – i uzdrowić je. Odblokować zarówno ciało, jak i umysł.
A więc, po pierwsze, pozbyć się bólów i napięć w ciele, a po drugie – szkodliwych programów zapisanych w głowie. I czuć radość.
Gdy docierałam do tych informacji, zdałam sobie sprawę, jak ważnych dla siebie rzeczy mogę się z tej książki dowiedzieć 😉 . Choć trochę już o Lowenie słyszałam, nie zgłębiłam tematu. Okazuje się, że podkreśla on istotność kontaktu z ciałem – a ja tego pragnę i tego się uczę. Mój dialog z ciałem był dość patologiczny przez lata z zaburzeniami odżywiania. Zresztą, gdy spojrzysz wokół, zobaczysz mnóstwo przykładów na to, jak pozbawiliśmy siebie umiejętności słuchania ciała. Niedostatek snu, oszukiwanie układu nerwowego kawą, przejadanie się, alkohol, garbienie się, poszukiwanie intensywnych bodźców.
I chociaż wiem, że uroki cywilizacji potrafią utrudnić nam ten kontakt, to wciąż mamy wpływ na niektóre wybory. Uwierz – jedzenie lodów nie jest mi obce (i to na mleku, kuźwa, no nie powinnam), a plecy regularnie bolą mnie od leżakowania w dziwnych pozycjach i siedzenia przy kompie. Ale dążenie do jako takiej harmonii i równowagi jest jednym z moich celów. Chętnie dowiem się, co Lowen zaproponował na stronie 116 😉 .
Jaka strona?
Strooooonaaaa… Sto szesnaście!

Będzie zatem o odczuwaniu złości.
„Jednym z ćwiczeń, które zadaję moim pacjentom do domu, jest uderzanie pięściami w łóżko […] aby uwolnić napięcie z ramion i przywrócić im swobodny ruch, który moim zdaniem jest koniecznym warunkiem rzetelnego wyrażenia złości.”
…a więc mój pomysł powieszenia sobie worka bokserskiego w mieszkaniu nie był taki zły 😉 . Są momenty, że kipię energią, którą tak bardzo chciałabym wyładować fizycznie albo z kimś się pokłócić. Jeśli w porę tego nie rozpoznam i nie wybiegnę z domu (worek nie zawisł), opcja numer 2 staje się prawdopodobna. Inne bardzo prawdopodobne opcje to zrobienie krzywdy sobie (sposobów jest kilka) albo beznadziejny, bezsensowny płacz z zawodzeniem.

Zasadność mojego pomysłu potwierdzają kolejne zdania z książki:
„Pomaga również w doraźnym rozładowaniu codziennych napięć spowodowanych stresem. Nie zawsze mamy okazję wyrazić złość w momencie doznania zniewagi lub zranienia. Często w takich chwilach, na skutek szoku, nawet nie czujemy złości. Kiedy szok mija, uświadamiamy sobie, jak bardzo jesteśmy wściekli z powodu tego, co się stało. W wielu przypadkach jest już za późno na wyrażenie złości w obecności osoby odpowiedzialnej za uraz, a czasem jest to niemożliwe z innych powodów”.
Więc, droga Czytelniczko, jeśli szef, klient lub facet wyprowadził Cię z równowagi – dawaj w to łóżko! Nie kumulując złości w ciele, możesz „odzyskać utraconą integralność i dobre samopoczucie” 😉 .

Inne kartki z tej książki
Następnie Lowen pisze o zastosowaniu tej metody przez zestresowanych rodziców. Nadmiar bodźców spowodowanych życiem codziennym i opieką nad dzieckiem często odreagowują poprzez kary fizyczne. Można więc, zamiast leczyć poczucie winy i wyrzuty sumienia, następnym razem ponaparzać w łóżko.
Sięgnęłam też oczywiście po wcześniejsze strony książki, bo tam robi się ciekawiej. Cóż, strona 116 jest wylosowana i wyrwana z kontekstu.
Jeśli interesujesz się terapią różnego rodzaju, nie będzie to dla Ciebie niczym nowym. Zablokowane emocje mogą na długo zahamować w nas radość życia lub implikować schematyczne, szkodliwe reakcje na dane sytuacje. Trafiłyśmy akurat na cały rozdział o złości, więc zajmujemy się tym właśnie uczuciem. Rozdział zatytułowany jest „Złość: uzdrawiająca emocja”.

Złość jest potrzebna ludziom do przetrwania – jest reakcją na atak. Pomaga również odbudować relacje z osobami, na których nam zależy – poprzez wyrażenie tego, co jest nie tak, oczyszczenie i powrót do pozytywnych stosunków.
Lowen pisze, że wszyscy nosimy w sobie dużo wypartej złości, a jeśli nie potrafimy jej wyrażać skutecznie, w pewnych aspektach pozostajemy ofiarami lub krzywdzimy innych. W wyniku zablokowania u dziecka złości w reakcji na wyrządzaną mu krzywdę, rozwija się u niego osobowość neurotyczna (o neurotykach poczytaj np. tu, losowe źródło z Google).
Mnóstwo nagromadzonej złości może tkwić w nas od dzieciństwa . Aby ciało było zdrowe i zintegrowane, na terapiach wykorzystujących metodę Lowena proponuje się wyrażanie jej w bezpieczny sposób. Na początku przy tych ćwiczeniach często pojawia wściekłość lub furia – jest ona ekstremalną formą złości. Wtedy wybuchamy, nie kontrolujemy emocji, nastawiamy się na czynienie krzywdy. Złość można kontrolować, a wściekłości czy furii nie.
Czasem jednak, aby dotrzeć do tej pierwszej, trzeba dać upust drugiej.
Przypadek Susan
Na stronach 111-112 opisany jest przypadek kobiety, która w dzieciństwa była obiektem seksualnego zainteresowania swojego ojca. Mimo że nie doszło do żadnych fizycznych nadużyć, czuła się molestowana psychicznie. Była świadoma jego pożądania. Interesował się jej ciałem, jednocześnie krytykując wszystkie inne dziewczyny i kobiety wyrażające swoją seksualność.
Te doświadczenia oraz katolickie wychowanie wyrobiły w bohaterce opowieści silny wstyd w kontekście swojego ciała i seksu. Jako dorosła osoba zablokowała się na odczuwanie wielu emocji (zwłaszcza pozytywnych, dotykał ją strach i zażenowanie). Popadła w depresję, nie miała motywacji do działania, przez całe weekendy leżała w łóżku.
Dopiero po kilku latach terapii wyznała, że chce się zabić. Nie rozumiała jeszcze, że niewyrażone emocje skierowała w swoją stronę. Zamiast poczuć złość i nienawiść do ojca, zapragnęła własnego unicestwienia.
Uderzanie pięściami w łóżko nie przynosiło jej ulgi. Któregoś razu jednak krzyknęła, myśląc o ojcu: „Mogłabym cię zabić!”. Ten wybuch ją przeraził. Wpadła w odrętwienie – ciało nie mogło się ruszyć, jak gdyby broniło ją przed realizacją morderczego impulsu.
Ów wybuch był jednak wyrazem wściekłości. Jest ona, jak pisze Lowen, uczuciem zimnym – w przeciwieństwie do gorącej, palącej złości. Dopiero ta druga ma moc uzdrawiania i jest w stanie przełamać stan zamrożenia emocji i depresji. Autor wspomina, że jego problem z rwą kulszową zakończył się właśnie po odczuciu „gorącej złości” (kolejne przykłady z życia jego i jego pacjentów znajdziesz na kolejnych stronach książki).
Dopiero kiedy Susan zrozumiała, że jej złość niemająca ujścia stała się zamrożoną nienawiścią i kiedy pozwoliła na poniesienie się złości, zaczęła odczuwać i wyrażać również pozytywne uczucia.
„Celem terapii jest odbudowanie zdolności jednostki do odczuwania i wyrażania złości – naturalnej reakcji na sytuacje, które w jakiś sposób ranią lub zagrażają bezpieczeństwu i wolności człowieka. Wszystkie dzieci potrafią bronić własnej integralności i wolności. Niestety, współczesny styl życia często zmusza rodziców do hamowania dziecięcej spontaniczności, co wzbudza w dziecku złość. Może on zaatakować rodzica, lecz choć taki atak nie jest w żaden sposób groźny, niewielu rodziców jest w stanie tolerować takie zachowanie. […] Mając przewagę nad dzieckiem z uwagi na jego zależność, rodzic może je zmusić do stłumienia złości. Jest to najgorsza rzecz, jaką rodzic może zrobić, ponieważ dziecko, które boi się wyrazić złość wobec rodzica, staje się okaleczonym dorosłym. Stłumiona złość nie znika. Dzieci odreagują swoją złość na młodszych dzieciach, krzywdząc je z wyrachowaniem. Bywa też tak, że kiedy dziecko, które tłumiło złość, samo zostaje rodzicem, odgrywa się na swoich bezbronnych dzieciach”
Co dalej?
Hm, zrobiło się ciekawie i dyskusyjnie. Myślę, że temat reagowania na złość dzieci mógłby wzbudzić trochę kontrowersji. Po więcej jednak zapraszam Cię do lektury książki. Znajdziesz tam kolejne przykłady pacjentów i na pewno lepiej zrozumiesz, w jaki sposób stłumiona złość może wyrządzić krzywdę Tobie i innym. Poznasz też inne metody na wyzwalanie energii wygaszonych uczuć.
…w końcu miała być tylko jedna kartka 😀 .
Możesz dać mi znać, czy taka forma zajawki książkowej jest w ogóle interesująca – to pierwszy wpis z tej serii.
Myślę, że możesz mieć niedosyt, tak jakby post był nieskończony… chyba że wcale nie zainteresował Cię temat lowenowskiego podejścia do złości! Daj mi jakiś znak 🙂 .
Bibliografia:
- Alexander Lowen, „Radość”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2019, str. 105-117,
- https://zwierciadlo.pl/lifestyle/sensporadnik/metody-sensporadnik/alexander-lowen-na-czym-polega-bioenergetyka.
Kalendarz
P | W | Ś | C | P | S | N |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 |
Dodaj komentarz